Stanisława Zacharko
Stanisława Zacharko
Historyk i krytyk sztuki. Urodzona w 1958 r. w Przemyślu. Ukończyła historię sztuki w Uniwersytecie Jagiellońskim i podyplomowe studia „Zarządzanie kulturą” tamże. Pracuje w Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach jako kierownik galerii. Organizuje wystawy sztuki współczesnej, pisze teksty krytyczne do katalogów wystaw i recenzje do lokalnych pism kulturalnych, opracowuje merytorycznie i graficznie katalogi. Wielokrotna uczestniczka Międzynarodowych Konfrontacji Plastycznych „Słonne” i pleneru wikliny artystycznej w Arboretum w Bolestraszycach. Maluje, fotografuje, tworzy przestrzenne obiekty z wikliny.
CO TO JEST RZECZ? UŁAMEK WSZECHŚWIATA…
(…) istnieją malarze, którzy malują rzeczy, jak również malarze, którzy posługując się malowanymi przez siebie rzeczami, tworzą obrazy. (…) Ale co to jest rzecz? Ułamek wszechświata; nic nie jest jedyne, nic nie jest oddzielne i nieprzenikalne. Każda rzecz jest ułamkiem czegoś innego, większego i każda pozostaje w jakimś stosunku do pozostałych (…). Każda rzecz jest relacją pomiędzy wieloma innymi. Namalować dobrze jakąś rzecz nie jest, (…) sprawą równie prostą, co ją skopiować; konieczne jest uprzednie określenie jej relacji z pozostałymi rzeczami, to znaczy jej znaczenia, jej wartości.
(…) Rzeczy są niczym innym jak wartościami (… ) Nie istnieje więc zakładana uprzednio rzeczywistość jedyna i niezmienna, z którą można by porównać treść dzieł sztuki: jest tyle rzeczywistości, ile jest punktów widzenia. (…) Widzenie i dotykanie rzeczy nie jest w końcu niczym innym jak sposobem myślenia o nich (…).
Jose Ortega y Gasset, Adam w raju, w „Dehumanizacja sztuki i inne eseje”, Warszawa 1980, s. 47 i 48
Rzeczy, przedmioty.
Ułamki wszechświata. Niemożliwym jest zgłębić ogrom znaczeń i sensów, jakie wiążą się z ich niezbędną obecnością w życiu każdego człowieka. Różnorodność aspektów ich funkcjonowania w jego przestrzeni fizycznej i psychicznej jest tak indywidualna, jak osobny i odrębny jest każdy człowiek, tworzący z nich swoje własne otoczenie. Akt wyboru czy rezygnacji, ze względów funkcjonalnych, estetycznych, czy emocjonalnych, staje się poniekąd aktem twórczym, którego skutkiem jest wprowadzenie kolejnego elementu do kompozycji swoistego environment, jakie wokół siebie bezustannie, mniej lub bardziej świadomie, budujemy. „Pokaż mi swój dom, a powiem ci kim jesteś”. Dom, czyli ograniczoną przestrzeń wypełnioną oswojonymi przedmiotami wraz ze wszelkimi doznaniami, wspomnieniami, wartościami estetycznymi jakie się z nimi wiążą. I z zawartą w nich obecnością innych ludzi: tych, którzy je wymyślili, zaprojektowali, wytworzyli, używali. Z obecnością czasu, w których powstały i miejsc, skąd pochodzą, materii, z których zostały ukształtowane.
I z sensami, które sami im nadajemy, w odniesieniu do własnego bagażu doświadczeń, osobowości czy predyspozycji psychicznych. Tak pojęty świat przedmiotów niezmiennie fascynuje artystów. Stanowi dla nich zarówno niewyczerpane źródło inspiracji, niezmierzony obszar penetracji twórczych, jak i swoisty leksykon kodów, symboli i znaków. A sposób ich interpretacji, wykorzystania do własnych celów twórczych określa wartość artystyczną ich dzieł.
Tematem tej wystawy jest twórcze wykorzystywanie zarówno sensów i znaczeń związanych z przedmiotami, jak i tych, poprzez przedmioty przekazywanych. To temat niewyczerpany: tak jak niewyczerpana jest ilość przedmiotów i związanych z nimi problemów, pomnożonych jeszcze przez mnogość twórczych interpretacji i indywidualności artystów. Dlatego też – i inaczej być nie może – podstawą komponowania tej ekspozycji jest akt wyboru: tak artystów jak i ich konkretnych dzieł. Wszyscy związani są z Przemyślem, tam tworzą i tam mieszkają, łączy ich czas i przestrzeń jednego środowiska.
To – alfabetycznie:
Andrzej Cieszyński,
Janusz J. Cywicki,
Tadeusz Nuckowski,
Julia Olech-Nowak
Jadwiga Sawicka.
W moim zamierzeniu wystawa ta jest prezentacją odrębnych postaw artystycznych i szczególnego funkcjonowania idei przedmiotów, rzeczy, w obszarze sztuki pięciu oryginalnych, mocnych indywidualności twórczych jednego środowiska artystycznego. Jest rozważaniem widzenia i dotykania rzeczy jako ich indywidualnych sposobów myślenia o nich. Jest też próbą stworzenia „rzeczy”: zwartej ekspozycji, którą tworzą przedmioty szczególne: dzieła sztuki zainspirowane sensem, znaczeniem, materią i formą innych rzeczy. I to, co z nimi się wiąże: indywidualność ich twórców, to, co chcą w swoich pracach przekazać.
Ale co to jest rzecz? Ułamek wszechświata; nic nie jest jedyne, nic nie jest oddzielne i nieprzenikalne. Każda rzecz jest ułamkiem czegoś innego, większego i każda pozostaje w jakimś stosunku do pozostałych… Wartość rzeczy pojedynczej, a wartość rzeczy jako elementu kolekcji. Wartość umowna, zmienna, nieprzewidywalna. Wartość nadawana rzeczom przez ludzi, przez czas, przez destrukcję. Rzeczy są niczym innym jak wartościami. Praca Janusza J. Cywickiego – instalacja zatytułowana „6. Kolekcji (przedmiotów) bez znaczenia”, składa się z rzeczy szczególnego rodzaju. To kolekcje puszek po piwie, zapałczanych nalepek, pliki kartek żywnościowych, starych banknotów, dokumentów, butów, wyciśniętych tub po farbach, koralików, guzików itp.
Wartością rzeczy zgromadzonych przez artystę jest ich zmieniające się znaczenie, użyteczność: zmieniające się, pomimo niezmienionego niemal trwania ich materialnej postaci. Umowna wartość kawałka zadrukowanego papieru: kartek na mięso, niegdyś tak ważnych, zmieniła się w czysto symboliczną wartość reliktu czasu minionego. Tak jak i wartość starych banknotów, których funkcja nabywcza przestała istnieć: aczkolwiek kolekcjonerskie cenniki określają na nowo ich ceny – ale i ich nowe znaczenie: nie nabywa się już za nie niczego – to one są nabywanym dobrem. Wartość elementów odzieży, biżuterii; mierzona modą. Ulotna wartość opakowań: rzeczy, które, po wyjęciu z nich zawartości, stają się bezużyteczne, pomimo, że same nie ulegają zniszczeniu. Tworzone z nich kolekcje: jak te z puszek po piwie, tub po farbach – nabierają wartości emocjonalnych, ważnych właściwie tylko dla twórców takich kolekcji. I wiele, wiele innych, których materialne byty ewoluują i zmieniają się w czasie. Kolejny etap tej ewolucji – to kolejne znaczenie, które nadał im artysta: poprzez akt wyboru dokonany spośród tysięcy innych i poprzez zamknięcie ich w ograniczonym obszarze instalacji, przeniósł ich bytowanie w ideowy wymiar świata sztuki.
Każda rzecz jest ułamkiem czegoś innego, większego i każda pozostaje w jakimś stosunku do pozostałych. Każda rzecz jest relacją pomiędzy wieloma innymi.
Relacje pomiędzy tak zestawionymi przedmiotami nabierają nowych wartości. Pozbawione dawnych znaczeń, stają się materią dzieła sztuki. Odarte z dawnych, często już zapomnianych funkcji, obnażają swoją czystą fizyczność. Ale także i poprzez przypomnienia, skojarzenia, są niewyczerpanym źródłem budzenia konglomeratów uczuć i emocji w odbiorcy, zadumy nad przemijaniem, nad skomplikowaną materią życia i sztuki.
Draperie, tkaniny: rzeczy o szczególnych właściwościach.
O fantastycznych barwach, strukturach, wzorach. W sposobie postrzegania draperii, jako konkretnej rzeczy ze świata form czysto realistycznych, często pomija się fakt, że jej forma jest czysto abstrakcyjna, że zależy w dużej mierze od struktury materii i działania przypadku, a jeśli układana celowo, to jako efektowna, ale również przecież abstrakcyjna w charakterze, kompozycja. Od początków istnienia malarstwa artyści, malując z upodobaniem draperie, mniej lub bardziej świadomie oddawali się przyjemności malowania czystych abstrakcji.
W późnym gotyku, w okresie tzw. baroku gotyckiego i w sztuce doby baroku, malowane i rzeźbione tkaniny swą wybujałą, abstrakcyjną ekspresją często dominowały nad obleczonymi w nie postaciami.
Tę dwoistość w postrzeganiu draperii wykorzystuje z pełną świadomością Andrzej Cieszyński. W swoich malarskich kompozycjach z cyklu „Draperie” rozważa abstrakcyjne formy charakterystycznych fałd, zagięć, układającego się na nich światła.
Istnieją malarze, którzy malują rzeczy, jak również malarze, którzy posługując się malowanymi przez siebie rzeczami, tworzą obrazy.
Artysta buduje powierzchnie swoich obrazów mięsistymi plamami kolorów nakładającymi się na siebie wieloma warstwami. Ich wysmakowana materia chłonie światło jak materia tkaniny, drobnymi plamkami cieni w zagłębieniach struktur zmiękczając dodatkowo łagodne przejścia kolorystyczne. Obrazy całkowicie abstrakcyjne, po skierowaniu percepcji odbiorcy tytułem w kierunku rzeczy „normalnej”, rzeczywistej – draperii – nabierają innego znaczenia. Pozostając nadal abstrakcją stają się niejako obrazami realistycznymi. Odwołują się już nie tylko do intuicji, wrażliwości odbiorcy, lecz do zasobu jego wiedzy o rzeczywistości widzialnej. Ich percepcja odbywa się na krawędzi tej wiedzy a wyobraźni patrzącego, określa jego zdolność abstrakcyjnego myślenia.
Materia rzeczy. Kształty, formy, struktury, kolory, zapachy, ruch. Oderwane od funkcji, jaką pełnią, od celu w jakim zostały wymyślone i stworzone, stają się zbiorem czysto abstrakcyjnych obiektów, o określonych cechach fizycznych. Są kuszącą artystów materią, którą można wtórnie użyć, nadać im nowe wartości i nowe sensy. Ready-mades Marcela Duchampa są tego klasycznym przykładem.
Widzenie i dotykanie rzeczy nie jest w końcu niczym innym jak sposobem myślenia o nich.
O powodach użycia przez siebie w swoich graficznych kolażach torebek z herbatą Tadeusz Nuckowski powiedział „Pociągnęła mnie delikatność bibułki użytej do ich wykonania, zaciekawiła możliwość zmiany ich przeznaczenia, ważna też była okazja zastosowania ulubionych przeze mnie multiplikacji. Według mnie herbata ekspresowa bardziej nadaje się do grafiki niż do sporządzania napoju”.
Naznaczając rzeczy drukowanymi, charakterystycznymi dla siebie formami graficznymi, artysta anektuje ich fizyczność na użytek swojej sztuki. Zmienia ich istotę, odbiera im uprzednią funkcję – pozostawiając tę samą formę, kształt.
Czym jest siekiera, pomalowana i pokryta graficznym drukiem? Zwrócony rzece kamień, owinięty wpierw ciasno w zadrukowaną aluminiową folię? Zadrukowana graficznymi formami kula globusa? Konkretne, naturalne, kruche blaszki „judaszowych srebrników”, o graficznej urodzie przejrzystej błonki i cieniutkiej linii obrysowującego je włókna, z których artysta czynił główne elementy swoich wyrafinowanych kompozycji? Czy pozostają tym, czym były, czy zmieniają się w jedynie abstrakcyjny, plastyczny element kompozycji dzieła sztuki?
Nie istnieje więc zakładana uprzednio rzeczywistość jedyna i niezmienna, z którą można by porównać treść dzieł sztuki: jest tyle rzeczywistości, ile jest punktów widzenia.
Artystę pociągają też przedmioty innego rodzaju – i nie tylko ze względu na czystą fizyczność. To fragmenty starych map: z całą urodą graficznej przecież materii zapisu, starego papieru, z całym bagażem sensów i znaczeń związanych z przedstawianym na nich miejscem, tych uniwersalnych, obiektywnych – i jego własnych, nieraz głęboko osobistych odczuć i doznań.
Rzeczy oswojone, przyjazne, wybrane, dostosowane i wkomponowane w przestrzeń życiową człowieka. Ich materialny byt trwa związany z jego bytem, obrasta w nadane mu przez niego sensy i znaczenia, skojarzenia i wspomnienia, staje się świadkiem wydarzeń, symbolem zjawisk, ich tłem – lub głównym bohaterem. „Still life” – „ciche życie”, to prawdziwsze i głębsze określenie kompozycji złożonych z przedmiotów, niż polski termin „martwa natura”. Portrety „oswojonych” rzeczy ze swego domu, namalowane przez Julię Olech -Nowak, to jakby sceny rodzajowe z ich „cichego życia”.
Namalować dobrze jakąś rzecz nie jest sprawą równie prostą, co ją skopiować; konieczne jest uprzednie określenie jej relacji z pozostałymi rzeczami, to znaczy jej znaczenia, jej wartości.
To portrety rzeczy lubianych, naznaczonych pracą, towarzyszy codziennej domowej krzątaniny, portrety cichych przyjaciół pomagających, chroniących, umilających odpoczynek. Wygodna kanapa wypełniająca przestrzeń obrazu, kapcie stojące przy łóżku, stolik, wzorzysty dywanik.
Każda rzecz jest ułamkiem czegoś innego, większego i każda pozostaje w jakimś stosunku do pozostałych.
Malowane są pojedynczo, osobno – ale zawsze z jakimś fragmentem innej rzeczy w tle lub obok. To podkreślenie, że każda z nich jest częścią większej całości: całości jaką jest intymna przestrzeń wnętrza domu, że ich dopełnieniem są inne, wybrane przez artystkę przedmioty, i że wspólną ich cechą jest kompatybilność z jej osobowością, gustem, z jej wrażliwą na przestrzeń naturą.
Widzenie i dotykanie rzeczy nie jest w końcu niczym innym jak sposobem myślenia o nich.
Widzenie i dotykanie rzeczy przez Jadwigę Sawicką jest myśleniem o niematerialnej stronie ich bytu, o ich ideowej istocie. Kolejne zabiegi twórcze, jakie czyni w trakcie swojego „sposobu myślenia” o rzeczach, wydają się mieć na celu unicestwienie ich materialnej postaci, a poprzez to wydobycie i uzewnętrznienie ich pozamaterialnej istoty. Lepi z plasteliny drobne płaskorzeźby przedmiotów – części ubrań: marynarkę, spodnie, sukienkę, bieliznę. Nie przedstawia konkretnych, jednostkowych przedmiotów: lecz tylko ich uniwersalną formę. Celowo topornie, jak najbardziej ogólnie, wydobywa tylko najbardziej podstawowe ich elementy.
A podstawowymi elementami rzeczy zwanej „marynarką” są: rękawy, rozchylane z przodu poły, pełna płaszczyzna pleców – odpowiedniej długości. Posługując się matematycznym językiem: te cechy posiadają wszystkie elementy zbioru, zwanego „marynarka”.
Nic nie jest jedyne, nic nie jest oddzielne i nieprzenikalne. Każda rzecz jest ułamkiem czegoś innego, większego i każda pozostaje w jakimś stosunku do pozostałych.
Plastelinowe płaskorzeźby artystka fotografuje i powiększa. Fotografia, poprzez powiększenie czyni je wyraźniejszymi, czytelniejszymi – ale jednocześnie odbiera im ich fizyczność. Konkret materii przekształca w obraz rzeczy, jej ikonę. A istotą ikony jest bycie odbiciem bytu doskonałego, odbiciem po ludzku nieudolnym, lecz zawierającym w sobie cząstkę jego doskonałości; esencję idei…
Widzenie i dotykanie rzeczy nie jest w końcu niczym innym jak sposobem myślenia o nich.
Widzenie przez odbiorcę rzeczy, szczególnie zaś rzeczy jakimi są przecież i dzieła sztuki jest rzeczywiście niczym innym jak sposobem myślenia o nich. Myślenia poprzez pryzmat własnej wrażliwości, doświadczeń, wiedzy, potrzeb i możliwości intelektualnych i emocjonalnych. I dochodzenia do własnych, indywidualnych przemyśleń – częstokroć zupełnie odmiennych od założeń artysty.
Bo też:
Nie istnieje zakładana uprzednio rzeczywistość jedyna i niezmienna, z którą można by porównać treść dzieł sztuki: jest tyle rzeczywistości, ile jest punktów widzenia.
A każda z nich, jej kształt materialny i pozamaterialny, zależy od sposobu myślenia; przede wszystkim od sposobu myślenia o rzeczach.
Stanisława Zacharko
listopad 2004