ARTEFAKTY – 6

Uczestnicy wystawy:
Grzegorz Frydyk
Marek Olszyński
Tomasz Potuczko
Andrzej Rułka


Tytuł wystawy „Czy sztuka jest do zbawienia koniecznie potrzebna” jest parafrazą tytułu słynnej książki prof. Jacka Woźniakowskiego „Czy kultura jest do zbawienia koniecznie potrzebna” wydanej w Krakowie przez Wydawnictwo Znak w 1988 roku. Tak zarysowany temat w zasadzie odnosi się do kluczowych pytań o istotę sztuki, sens przekazu czy rolę artysty w coraz bardziej spauperyzowanym społeczeństwie.

Myśląc o tej wystawie, szukając jej uzasadnienia przed oczyma stanęli mi moi profesorowie, którym bardzo wiele zawdzięczam; Jacek Woźniakowski, Józef Tischner czy Tadeusz Chrzanowski.
Ich spojrzenie na świat, sztukę, człowieka tak bardzo mi bliskie jest zarazem tak różnorodne, głębokie i szczere. Miałem niewątpliwie wiele szczęścia w życiu, iż tak wybitne osobowości stanęły w jakimś okresie na mojej drodze.

Wymienieni profesorowie a szczególnie Józef Tischner zaszczepili we mnie przekonanie, że dzieło sztuki prawdziwe i dzieło sztuki dobre to dzieło tragiczne, zbudowane na zwątpieniu w prawdę substancjonalną i wieczne dobro, a wszelkie przejawy hochsztaplerki artystycznej stają się „znakiem bez znaczenia”.

Dokonując wyboru artystów biorących udział w „Artefaktach 5” kierowałem się zasadą prawdy i temperamentu artystycznego, twórczości ludzi, dla których słowo sztuka nie jest tylko pasywnym odbiorem wrażeń, nie jest odbijaniem czegoś, co przychodzi z góry, a bardziej staje się osądem świata czy przeżyciem piękna.
Wspólną cechą ich twórczości jest fakt, iż materia i świadomość mają te same cechy, istota ich jest różna, ale zachodzi między nimi pokrewieństwo i odpowiedniość procesów; można przyjąć hipotezę, że materia (tworzywo) i świadomość są nośnikami czegoś, co jest rzeczywistością innego, wyższego wymiaru.

To – czym chciałbym się zająć poprzez tę wystawę, to – o czym chcę za jej pomocą mówić, jest jedynie drobnym wycinkiem szerokiej problematyki związanej z filozofią sztuki czy moim jej rozumieniem i spojrzeniem na sztukę.

Artystów Marka Olszyńskiego, Tomasza Potuczkę, Andrzeja Rułkę i Grzegorza Frydryka łączy emocja spontaniczna, gdzie obok gwałtownych, pełnych ekspresji efektów widać formy płynne, zestawiane w harmonijne układy, nierzadko oparte na swobodnej grze wyobraźni, doświadczeniach z pogranicza różnych sposobów obrazowania czy narracji.

Marek Olszyński jeden z ciekawszych moim zdaniem artystów współczesnej Polski tworzy z ogromną pasją dzieła będące powiązaniem ekspresjonizmu wizjonerskiego z obrazoburczym wskazaniem. Jego twórczość ciągle przekracza granicę między marzeniem a rzeczywistością, jest bardzo emocjonalnym zaangażowaniem twórcy w konflikty współczesnego życia. Jego sztuka, aktywna, niepokojąca, zmienna ciągle ukazuje dylematy moralno-filozoficzne w formie zapisu dynamicznego, pełnego ruchu, gwałtownych spięć i kontrastów. Cykle druków, nadruków, które dr Magdalena Rabizo-Birek utożsamia z motywem chusty świętej Weroniki są tak naprawdę śladem po przeżyciu, śladem po idei czy zdarzeniu. Są też śladem po człowieku z jego ciągłym, bezkompromisowym szukaniem tego, co ważne i prawdziwe. Eksponaty, którym nadaje „nowe życie” są w jakimś sensie wskazaniem możliwości przemian z bezużyteczności w coś, co naprawdę jest piękne i trwałe.

Tomasz Potuczko, chociaż sam się określa malarzem bez stylu porusza się w kręgu twórczości ekspresyjnej i metaforycznej. To malarz z wyraźną obsesją sztuki, która jest w jakimś sensie sposobem na życie. Jego malarstwo dotyka Jego prawdy, Jego życia i otoczenia. Rodowód jego twórczości zdaje się być wyraźnie osadzony w surrealistycznym światopoglądzie, eksploatującym marzenia senne, halucynacje, doznania wydobywane z podświadomości, erotykę czy dadaistyczny purnonsens.

Ten świat zdumiewa w zestawieniu z formą życia realnego w zgodzie z naturą i w oparciu o podstawowe wartości. W malarstwie Tomasza Potuczki kolor i pociągnięcie pędzlem zyskują na dużej dozie niezależności, zaś możliwość deformacji za pomocą gestu jak i forma zapisu malarskiego są wyraźnie uwypuklone. Widać w tych obrazach, iż są malowane z uniesieniem i podnieceniem zarazem. Pełno w nich klimatu Francis’a Bacona z jego zaskakującymi skojarzeniami np. „Dzik” Tomasza i słynny cytat z Bacona „ kiedy wchodzę do rzeźnika zaskakuje mnie zawsze, że to nie ja tam wiszę zamiast zwierzęcia”.

Andrzeja Rułkę od artystów wymienionych wyżej różni bardziej sensualistyczny stosunek do materii, decydujący o ostatecznym kształcie obrazu w większym stopniu niż przejęty z natury czy otoczenia motyw. Tworzy sztukę abstrakcyjną wyrażając emocje.. „Sztuka nie odtwarza tego, co widoczne, ale sprawia, że coś staje się widoczne” – Paul Klee.

Andrzej jako człowiek jest wyciszony i niemalże zamknięty, jako artysta pokazuje zaś to, czego doświadcza gdzieś w głębi siebie. Spontaniczny gest kojarzący się bardziej z aktem niekoniecznie malarskim kontrastuje z ascetycznymi fotografiami czy też metafizycznymi grafikami komputerowymi. Odczytywanie jego prac musi mieć charakter subiektywny, obciążony przede wszystkim funkcjonowaniem zmiennego i nieokreślonego podmiotu – osobowości odbiorcy. Jego dzieła istnieją w uformowanej w różnorodny znak idei artystycznej, a ich zmienny byt ujawnia się w procesie odbioru. Uświadomienie sobie tego pozwala nam zrozumieć, jak jego sztuka związana jest z całym życiem, z całą rzeczywistością i jak bezsensowne jest wtłaczanie jej w jakiekolwiek konwencjonalne granice.

Grzegorz Frydryk w swojej twórczości stara się dotknąć sfery ducha i materii. W przypadku jego twórczości, która jest sztuka aktywną, snującą moralno-filozoficzne rozważania „Piękno funkcjonuje religijnie” – Józef Tischner. Najbardziej pociągającym walorem jego prac jest pewien poziom doznań duchowych, które potęguje przeżyciami estetycznymi. To jest fascynująca sprawa, jeżeli kształty i wyobrażenia znane z rzeczywistości zewnętrznej nagle nabierają jakiegoś bytu – przenoszą się do innej sfery bytu. To przygoda nie tylko duchowa, ale i emocjonalna. Artysta ciągle obraca się w sferze „poezji przedmiotów i form”, które monumentalizuje, podnosi do rangi symbolu. Owe przedmioty można nazwać archetypami nie tylko w sferze estetycznej. Środki artystyczne zaś za Tchórzewskim służą przemianie biernej materii plastycznej w pulsujący życiem organizm.

Odnosząc się do tytułu wystawy przywołam znamienne i ważne dla mnie słowa Jerzego Nowosielskiego: „Trzeba powiedzieć, że znajdujemy się na skraju wielkiej czarnej dziury metafizycznej. Wszystko się niejako wywróci na drugą stronę. Właśnie sztuka pomoże nam przenieść na tę drugą stronę naszą rzeczywistość. Sztuka nas zbawi”

Czy sztuka (piękno) jest do zbawienia koniecznie potrzebna? To dylemat lokujący się pomiędzy grecką a chrześcijańską wizją sztuki, pełen napięć i sporów. Dostrzeganie piękna na pewno nie szkodzi zbawieniu, a sztuka w nowej wielkiej różnorodności, wskazuje również na różnorodność dróg ku zbawieniu.

„Czy radykalny artysta, który szuka w sztuce, pięknie zbawienia, jest wrogiem świętego, który szuka zbawienia w śmierci Chrystusa” – J. Tischner.

 

Tomasz Kiesiel

Skip to content