ARTEFAKTY – 5
„I jeszcze raz o człowieku” – Jerzy Plucha, Janusz Szpyt
Krzysztof Krzych,
kurator: Stanisław Piotr Makara
I jeszcze raz o człowieku.
Tradycje świata zachodniego a właściwie jej konwencje, uformowały wizualny język sztuki współczesnej, którego charakter podlega ciągłej ewolucji. Dysponując tym językiem, artysta może wnosić w dzisiejszą sztukę bogactwo wiedzy i doświadczeń a w swej twórczości prowadzić stały dialog, w którym obecność przeszłości łączy się z potrzebą stałego jej kwestionowania. Dzieło sztuki powinno być wizualną ucztą, nasyconą bogactwem takiej konfrontacji. Jednakże artysta podejmujący dzieło konfrontacji musi zachować jasność widzenia. Ponieważ, chcąc zapewnić sobie miejsce w historii sztuki, łatwo jest zlekceważyć przeszłość i rzucić się niecierpliwie w ramiona obiecującej wiele teraźniejszości.
Koncepcje, które zainspirowały dwudziestowieczne malarstwo, a z których wyrasta współczesna sztuka, zarysowały się w pierwszym dwudziestoleciu ubiegłego wieku – kubizm, konstruktywizm, dadaizm, surrealizm, nie mówiąc o Cezannie i Matissie. Późniejsze dokonania rozwijały i udoskonalały różne aspekty tych twórczych propozycji. Wśród ówczesnych nowatorów istniała tendencja do redukowania obrazu lub tematu w celu wydobycia i rozbudowania jednego lub pewnej ilości elementów budujących nową jakość.
W drugiej połowie XX wieku ten proces koncentracji uległ odwróceniu w reakcji na długotrwałe zawężenie jej granic, a zwłaszcza na uproszczone hasło lat sześćdziesiątych „istnieje tylko to, co widzisz”. Sztuka zaczęła się rozwijać wielokierunkowo. Zaczyna dochodzić do głosu nowa figuracja, environment, happening, konceptualizm. Obrazu nie można objąć spojrzeniem. Tym obrazom trzeba się przyglądać, a patrzeniu na nie, nieuchronnie towarzyszy poczucie pewnej niewygody: w jaki sposób objąć wzrokiem i świadomością różnorodne aspekty dzieła?
W tym samym czasie rozwija się także sztuka, która przy nowych prądach ideowych, opiera swój warsztat na osiągnięciach dawnych mistrzów. Nowe buntownicze spojrzenie, ideowy obraz współczesnego świata w zderzeniu z nieskończonym dialogiem z przeszłością ujawnia się na nowo z dużą siłą w latach 80. XX wieku.
Trzeba mieć wiele naiwności i niewinności, żeby po Cezannie, Picassie, Matissie i Munchu malować obrazy „przedstawiające”. Trzeba mieć także wiele naiwności i niewinności, żeby po Mondrianie i Malewiczu uprawiać abstrakcje. W malarstwie jednak nie sposób wykreślić granicy wczoraj, dziś i jutro, między „abstrakcją” a przedstawieniem”. Wszystkie te rzeczy tworzą jedno, niepodzielne pasmo doświadczeń i odkryć, które człowiekowi zafundowała cywilizacja.
Malarska składnia dla artysty i dla odbiorcy jest z natury rzeczy abstrakcyjna. Malarski język Veronese jest równie abstrakcyjnym odpowiednikiem jego idei jak np. język plastyczny Tadeusza Gustawa Wiktora. Różnica jaka istnieje, polega tylko na zewnętrzności pierwotnego impulsu, którym kierował się artysta i na czytelności tego impulsu. Jeśli pierwotny impuls malarski jest dla odbiorcy w jakiś sposób czytelny, napięcie jakie powstaje miedzy oczekiwaniami widza a liryzmem, arbitralnością i poczuciem stylu autora, jeszcze bardziej podkreśla i uwypukla abstrakcyjny charakter jego języka.
Analizując te osiągnięcia i tło historyczne w tym kontekście przedstawiam państwu, trzech lubaczowskich artystów: Janusza Szpyta, Jerzego Pluchę, Krzysztofa Krzycha, którzy wzrastając w tym nurcie pytań i problemów stworzyli swój własny indywidualny świat. Chcę zauważyć, że są indywidualistami wyrosłymi w tym samym czasie, środowisku, na tej samej ulicy. Mimo tego, że każdy z nich na swój sposób postrzega rzeczywistość, łączy ich jednak to że wszyscy w jednakowym stopniu opowiadają się za sztuką zdecydowanie humanistyczną, odznaczającą się w swej ostatecznej postaci bogatą i świadomie stworzoną strukturą kompozycyjną. Ich świadome przeciwstawienie się wszystkiemu co zrodziło się na fali mody, wiara w malarstwo sztalugowe, tradycyjną technikę malarską, obrazowe i dotykalne malarstwo figuralne przetrwało blisko ćwierć wieku.
„Dzisiaj moje malarstwo nakierowane jest bardziej na człowieka – mówi Janusz Szpyt, – który sam musi rozwiązywać swoje problemy, walczyć o byt. Uważam że stajemy się społeczeństwem coraz bardziej zatomizowanym, dlatego postaci w moich obrazach są zamknięte w kręgu ich własnych problemów, a nagość, która często pojawia się w mojej twórczości to nic innego, jak odrzucenie tego, w czym się ukrywamy. To jakby powrót do Adama i Ewy”. Głównym motywem twórczości malarskiej Janusza Szpyta jest ludzkie zmaganie się z losem, a realistyczny sposób traktowania formy tylko pretekstem do ukazania rzeczy i spraw w wymiarze ponadczasowym. Jego obrazy budowane są nastrojem zadumy, refleksją o przemijaniu, melancholią pozbawioną jednak ckliwości i sentymentalizmu. Fascynacja malarstwem starych mistrzów: Caravaggiem, Goyą, La Tourem pozwala artyście wprowadzić do swoich dzieł światło, nastrojowość, ciszę i intymność.
Swój własny, odrębny świat sztuki artysta tworzy za pomocą silnych akordów barwnych, zmysłowego, doprowadzonego do perfekcji rysunku, wirtuozerii pędzla, wyrafinowanych odcieni barwnych, stopionych w jedną harmonijną całość. Silny wibrujący koloryt, wyczucie walorów dekoracyjnych, nieoczekiwanych zestawień i kontrastów, umiejętność odbioru otaczającej rzeczywistości, czyni go malarzem wytwornym, budzącym zachwyt i respekt, protest i niechęć.
Nigdy nie zerwał więzi łączącej jego sztukę z wielkimi twórcami przeszłości Jerzy Plucha. Czuje z nimi swe związki, pielęgnuje je z wielkim upodobaniem. Człowieka umieszcza w kręgu mistyki, religii, rodzimych mitów i obyczajowości, odrywa od kręgu profanum a umieszcza w świętym kręgu sakrum. Poprzez „niebiańską” kolorystykę, błyszczące złotem niebiańskie atrybuty ukazuje dobrą stronę nieskalaną grzechem stronę duszy. Eden, raj utracony. „Wierzę jedynie w sztukę dla sztuki. Idea sztuki „zaangażowanej” jest fałszem. Artysta nie tworzy dla publiczności, muzeów i zbieraczy, w tym sensie żyje na zupełnym marginesie. Dzieło sztuki istnieje tylko dla tych, którzy chcą je oglądać, słuchać go i odczytywać jego przesłanie. Środki, którymi mogę się obecnie swobodnie posługiwać, są owocem długiego procesu dojrzewania, na który złożyły się wahania i klęski przedzielone objawieniami”.
Odmienne spojrzenie na sztukę i otaczającą rzeczywistość ukazuje twórczość malarska Krzysztofa Krzycha. „Z początku malowałam obrazy przedstawiające, teraz próbuję malować abstrakcje. Pomiędzy jednym a drugim były różne stopnie figuracji abstrakcyjnej i abstrakcji przedstawiającej. Nie widzę miedzy tymi gatunkami wyraźnego przedziału. Dobry obraz przedstawiający musi się opierać na pewnym porządku abstrakcyjnym, natomiast obraz abstrakcyjny nie jest nigdy całkowicie wolny od skojarzeń. Dla mnie kwestia wyboru między abstrakcją a obrazem przedstawiającym jest raczej sprawą taką, jak wybór między pejzażem geometrycznym a linearnym obrazem. Prawdziwa linia podziału przebiega między obrazem mającym treść, a obrazem pozbawionym treści. Jeśli obraz jest udany, jego sens czy też istota są wyczuwalne poprzez tworzywo, farbę i sposób malowania”.
Jego obrazy są bardzo kolorowe, malarstwo wręcz krzykliwe, o barwach na ogół czystych z dużą ilością żółcieni, czerwieni i kontrastującej czerni. Autor operuje szeroką linią przechodzącą w plamę. Farbę kładzie gęstą i grubą warstwą zyskując mięsistą, wręcz reliefową fakturę. Sposób kładzenia farby, zdecydowany kierunek przebiegu pędzla, paleta oraz elementy kompozycyjne nadają obrazom charakter niezwykle dynamiczny. Kompozycje figuralne czy też pejzaże, zawsze przepełnia pewien niepokojący ruch. Akty kobiet malowane śmiałą, uproszczoną plamą, wpisuje artysta w nierealne, nieokreślone pejzaże. Z ciemnych otworów powtarzających się w wielu obrazach okien, zdają się patrzeć na roznegliżowane spętane ciała niewidzialne oczy. Jego obrazy tworzą różne elementy połączone najzupełniej dowolnie, pozbawione związku logicznego. Ich wielość oraz odrealnienie, nawiązuje do podświadomości ujawnianej w sennych marzeniach, które można zrozumieć w nawiązaniu do własnych osobistych skojarzeń.
Prezentowani artyści nie odrzucają tego co było przed nimi. Chcą czerpać pełnymi garściami z idei, przemyśleń, przedstawień tych, którzy poruszali głębię duszy przez wieki a epoka w której tworzą, ani aktualnie panująca moda nie mają dla nich żadnego znaczenia.
Stanisław Piotr Makara
* * *
Stanisław Piotr Makara
Historyk sztuki. Urodził się w 1958 roku. Ukończył historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i podyplomowe studia „konserwacji architektury” na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Przez 15 lat pracował w teatrze Scena Plastyczna Leszka Mądzika a obecnie dyrektor Muzeum Kresów w Lubaczowie. Autor i komisarz pięciu edycji ogólnopolskiego konkursu Triennale Polskiego Rysunku Współczesnego w Lubaczowie. Opracowuje merytorycznie i graficznie katalogi wystaw. Autor publikacji dotyczących sztuki dawnej i współczesnej.
* * *
Jerzy Plucha
Urodzony w 1951 roku w Lubaczowie. W 1980 r. Ukończył studia na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, specjalizacja konserwacja malarstwa i rzeźby polichromowanej. Oprócz pracy konserwatorskiej zajmuje się twórczością artystyczną. Uprawia malarstwo sztalugowe i rysunek. W swoim dorobku ma szereg wystaw indywidualnych i zbiorowych, m.in. Przemyśl, Lubaczów, Warszawa, Rzeszów, Tosted, Jarosław, Erd, Diost, Baranów Sandomierski, Kraków.
* * *
Janusz Szpyt
Urodził się w 1960 roku w Lubaczowie. Studiował na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach w pracowni prof. Jerzego Dudy Gracza (1979 – 81), następnie na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1981- 84). Zajmuje się malarstwem i rysunkiem. W 1983 roku współtworzy wraz z Piotrem Naliwajką, Leszkiem Żegalskim „Grupę Trzech” – „Tercet Nadęty”. Grupa ogłasza manifesty artystyczne w wydawanej przez siebie gazecie „Bengal”. W dorobku artystycznym posiada ponad 40 wystaw indywidualnych, ponad 100 wystaw zbiorowych w kraju i za granicą.
Jego prace znajdują się w zbiorach państwowych i kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą.
O jego twórczości pisały m. in.; Sztuka, Sztuka Polska, Wieczór, Tygodnik Demokratyczny, ITD., Polityka, Panorama, Frankfurter Rundschał, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Sonntagsblatt, Bergische Landeszeitung, Kőlner Stadt Anceiger, Deutsches Allgemeines Sonntagsblatt,Placa Gran, El Punto de Las Artes, Cultura, APEX. POLTEL nakręcił film dokumentalny o „Grupie Trzech”.
* * *
Krzysztof Krzych
Urodził się w 1956 roku we Frysztaku. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Grafiki w Katowicach. Dyplom uzyskał w 1986 r. w pracowni projektowania graficznego Adama Romaniuka. Zajmuje się malarstwem, grafiką warsztatową i użytkową. W swoim dorobku ma 14 wystaw indywidualnych i udział w 19 wystawach zbiorowych. Prace w zbiorach prywatnych w Polsce, USA,, Kanadzie, Japonii, Australii, Niemczech, Austrii, Szwecji.